Z chęcią zagrałbym w jakąś grę z projektu Gipf (pomijając Yinsh, bo tą grę posiadam). Yinsh polecam miłośnikom grzania mózgu. Niestety wszystkie te gry wyłącznie dla 2 graczy.
Poza tym fajnie, jakby ktoś przyniósł Pandemic.
Czy ktoś miałby ochotę przynieść, wytłumaczyć i zagrać z nami w Pandemic?:) Sporo życzeń jak na jedno pytanie, ale może ktoś się zlituje ;)
Aha no i byłoby jeszcze wspaniale gdyby ktoś chciał potłumaczyć w j.angielskim... Do zobaczenia!
W odpowiedzi na "zapotrzebowanie społeczne" ;) przyniosę Pandemika ze sobą - jeśli oczywiście przyjdę (na 90%).
Co do tłumaczenia po angielsku - zobaczymy, ale pewnie jakoś damy radę ;)
Jedna chętna na rise of empire już się znalazła. Tylko 1) nie wie, czy jutro dojedzie, 2) nie wie o której dojedzie, 3) nie wie, ile wytrzyma, 4) nie wie, czy ktoś nie będzie chciał się uczyć Dominiona :D (choć na to nie liczy...), 5) nigdy nie grała i nie zna instrukcji. Ogólnie mówiąc - jeśli nie pojawię się do 18.30, możecie śmiało zaczynać beze mnie, ale przed 18.30 byłoby mi miło, gdybyście zaczekali...
Dzisiaj mało chwalebny dzień dla planszówek.
Zagrałam 5 razy w Mafię. (Raz z Piotrem, jako mafia, rozwaliliśmy całe rzesze policji, załatwiając po drodze swojego kolegę po fachu, se se se[Witka oczywiście]).
Potem oczywiście lajtowo- Ville Pallatti (tak to się pisze?), Dixita, i hit z przeszłości- SUPER LABIRYNT (w którym pozwoliłam by Wygrał Przemek (Pepe):P)
Dzisiaj poznałem znowu dwie gierki mafię grałem 4 razy czyli bardzo rozrywkowo. Ja to ten co krzyczał ciągle że jest policjantem i tak oczywiście było:). Zgłaszam postulat aby przy następnych grze Witek dostawał żeton policjanta, no tak dla odmiany był co prawda na końcu agentem ale jednak nie policjantem. A tak wogóle to Monika albo jesteś świetną pokerzystką albo napój Bogów dopomógł, w każdym razie zostałem porobiony:). No i na końcu Marzena nieźle namieszałaś.
Generalnie gra jest jak dla mnie super :).
No a na koniec wieczoru SmallWorld rewelacja. Sporo ta gierka ma kombinowania i chciałbym jeszcze w nią kiedyś zagrać. Graliśmy w czterech i Bardzo dziękuję prowadzącemu za wytłumaczenie i pokazanie gry sorry że nie pamiętam imienia się poprawię :).
To tyle za tydzień oczywiście mam zamiar być ponownie :) coś mi się zdaje że tak mi już zostanie :)
Składam oficjalny protest przeciwko przeinaczaniu języka francuskiego !!! Zarówno Harkonnen, jak i Idha jak i później Wiewiórka nazwały mnie Orangutanem !!!! Że niby małpą jestem? Hę? :P No może i pewne cechy szympansa mam, ale Ouragan to po francusku Huragan :P Nie żaden orangutan :P Wymawia się to mniej więcej – uragą :P Jeżeli to sprawiłoby trudności to jestem po prostu Konradem :P
Po komunikacie...
Żarty na bok. Wczorajsze spotkanie było wyśmienite. Na początku Rise of Empire z umówionymi ludźmi, którzy okazali się bardzo doświadczonymi graczami i pojęli tę dość skomplikowaną grę w trymiga. Chylę czoło, bo miałem pewne wątpliwości co do Ciebie Idha z uwagi na tego pluszaka na zdjęciu nickowym. Okazuje się, że dziewczyny które kochają pluszaki mogą podbijać świat... Masakra :P Następnie dokonałem kilku pojedynków w Labirynth duel !!! Oj oj, zgodnie z moją teorią gry zręcznościowo-stresowe, wygrywa po prostu młodszy gracz (trzeba jakoś wytłumaczyć swoje porażki, nie?). Ale aby dostać takie baty od Wiewiórki... straszne. Ogólnie bardzo udany wieczór.
Jako, że każdy huragan dostaje imię najbardziej niszczycielskiej istoty na świecie, czyli kobiety, może Tobie również nadamy takie imię? Będzie łatwo zapamiętać, bo ja to po francusku nawet lubię, ale z rozmową to gorzej.
Ważne, co zrobiła Kasia. A właściwie czego nie zrobiła, a co wywołało burzliwą dyskusję i ostatecznie moje skrajne załamanie nerwowe. Ale od początku…
Gramy sobie w Cyklady. W cztery osoby. Wiecie – Cyklady: podboje, ekspansja, bitwy i takie tam.
Artur robi pozostałą trójkę jak chce, więc przebąkuję coś nieśmiało, że może byśmy ten tego, panie dzieju, nawiązali malutki, chwilowiutki sojuszyk i całą naszą nękaną trójką nakopali troszeczkę liderowi.
Pierwsza prośba spotkała się ze zwyczajową odmową. Nic to. Przyzwyczajony jestem. Wiadomo – jak namawia do czegoś prezes, trzeba robić coś zupełnie przeciwnego, bo na pewno, coś skurczybyk knuje.
Ale gramy dalej. I przewaga Artura rośnie w tempie geometrycznym.
No to ja już wyraźniej postuluję, żeby gościa pojechać, bo jak się nie sprzymierzymy to za chwilę w ogóle nie będzie sensu grać, tylko łuk triumfalny Miłościwie Nam Panującemu Arturowi stawiać. Kolegę udało mi się przekonać. Koleżanki Squirrel – bynajmniej. Dlaczego?
„Bo ja nie lubię gier, w których bije się lidera, OK?”
OK.
OK.
OK, kurde bele!!! - powtarzam sobie i przez kilkanaście następnych, nieskończenie długich minut szukam resztek przyjemności w oglądaniu gry tak jednostronnej, że aż boli, bo potęga Artura urosła tak niepomiernie, że już tylko pokłony bić i wkupywać się w łaski tyrana, coby drugiego miejsca łaskawie użyczył, a nie zajmował całego podium cielskiem swem rozpasanym, ogromnym…
Wydawało się, że wszystko przepadło.
Aż tu nagle – nadzieja! Promyczek maluteńki. Los się do naszej trójki uśmiecha, bo oto z konstelacji kart i układu sił na planszy wynika, że jest szansa, jest malutka szansiuśka, już nie na to może, żeby Arturowi zwycięstwo odebrać, ale żeby odrobinę za skórę mu zaleźć i nadać grze troszkę mniej jednostronny charakter.
Wystarczy zrobić to i to, wystarczy, że Kasia przesunie się tu a tu, a pozostała dwójka będzie jej plecy osłaniać.
Kasia mówi NIE.
„Bo ja tego nie wymyśliłam.” „Bo to nie fair.” „Bo ty grasz za mnie.” I na nic zdały się tłumaczenia, że to polityka, że to jak w życiu – jak kraj nęka tyrania, to nie działa każdy na własną rękę w domowym zaciszu swojego mózgowia, tylko wspólnie najlepsze rozwiązanie i sposób stawienia oporu się wypracowuje. Na nic to wszystko.
Artur nas zmasakrował. Rozniósł. Rozgromił jak polskich piłkarzy. A Kasia w czasie tej masakry, kiedy potęga arturowa miażdżyła wszystko na swojej drodze, Kasia w takich okolicznościach przyrody, zajmując z konieczności pojedyncze pole strzeżone przez Arturowi stateczek nie omieszkała ze łzami w oczach go za to… przeprosić.
No to ja się pytam: po co Kasiowata Wiewiórka Squirrelowa w ogóle siada do takiej gry, gdzie krew i mord, gdzie podbój i sojusze, i polityka się dzieje, gdzie noże z pleców jak jeżowe kolce powinny się stroszyć, gdzie w ogóle nie ma miejsca na jakieś jękliwe „przepraszam”, nie ma miejsca na łzy, a lidera tłuc trzeba, bo w przeciwnym razie gra traci JAKIKOLWIEK sens!!!???
Ja tak się tylko uprzejmie zapytowuję.
P.S.
Oczywiście stanowiska Kasinego można bronić, oczywiście gratulacje Arturowi się należą że pojechał nas tak bezprzykładnie, oczywiście wszystko co napisałem powyżej jest żartem...
Kasiu, pieniądze przeleję na konto, tak jak się umawialiśmy ;)
A tak na serio to dzięki Kasiu, że nie uległaś podszeptom ciemnej strony mocy (czytaj Prezesa) i nie popsułaś tych ostatnich kilku minut gry. Gdyby Kasia wpadła na to co ma zrobić sama, to nie ma problemu, mogła by nawet wygrać i nie było by problemu. Ale jeśli to trójka graczy ma dyskutować i obmyślać strategie na zasadzie: ty ruszysz tu, ja mu tu dokopie..., to co to ma być? To, że wygrałem nie było wynikiem tego, że 2 osoby mi pomagały i każdy z Was miał takie same szanse. A tak na dobrą sprawę, to wydaje mi się, że Prezes zawalił grę w pierwszym swoim ruchu, gdyby udało mu się już w pierwszym ruchu zająć wyspę, jak to planował, to podejrzewam, że gra wyglądała by całkiem inaczej. I kolejna nauka z tej gry: nigdy nie zostawiaj gołej wyspy jeśli ktoś może dostać pegaza. :) Tak Bartek, pomogłeś mi w tym zwycięstwie bardziej niż Kasia, za co dziękuję :) A wystarczył by jeden żołnierz, żeby skutecznie mnie zniechęcić do ataku. Rewanż?
Itsuma Oki... Może i być i Huragan Dorotka, lepsze to niż Orangutan Klemens :P
Rokter... Ja myślę, że wnioski twoje odnośnie opisanej gry opierają się na niedostatecznych informacjach. Analizując sam opis spotkania, trzeba koniecznie dojść do wniosku, że Wiewiórka miała tajny układ pozagrowy z Arturem. Wiadomo coś jej obiecał :P Kolację, pracę, kupno samochodu albo ma na nią haka... Czymś ją szantażuje !!! Ja ci mówię, ona wcale nie jest taka bogobojna, że ucieka w kącik i tylko oczkami patrzy tak z obawą, trząsąc się jak osika, mówiąc przepraszam. Wiesz ile w niej było agresji podczas Labirynth duel? :P Wiesz jak jej rączki szybciutko, w okrutny sposób błądziły po ... kafelkach labirytu... cyk, cyk, cyk... i triumfalny okrzyk... mam !!! Zero litości dla nooba. Brak dobrego wychowania w okazywaniu szacunku osobie starszej poniekąt, czyli mnie... I co Wiewiórko, nie wsyd ci, że bijesz starca? :P :P :P
Zawsze stoi karetka w razie czego obok klubu.Poza tym Wiewiorka jest dość zaawansowana w rozumieniu budowy ludzikiego ciała, to jak by co to opatrzy i pomoże :P
Tak przynajmniej ludzie twierdzą.
Orangutanie, oj, Orangutanie... Nie wiem, co Ci odpowiedzieć... Że niby jak pluszak to już nie umie grać? A może powinnam jeszcze być garbata, nie mieć zębów i kuleć - wtedy, jak rozumiem, uznasz że może potrafię podjąć jakąś tam walkę? ;P Phi! I pomyśleć, że niedługo przyjdzie mi zasiąść z Tobą do gry kooperacyjnej, w której może jeszcze będę z Tobą w jednej drużynie... Oj, Małpko, Ty Małpko... ;)
Prezesie - to wszystko dlatego, że przestałeś grać w Wikingów jeden na jeden :P Może powinieneś wrócić do tej zapomnianej przez Ciebie gry...? :)
P.S. Czy ktoś wie, kto na nas nasłał tę cholerną kamerę?
Jak mam się bić przy graniu, jak dziewczyna płacze? Aż taki zły nie jestem. Gdyby po ludzku przed lokal wyszła to może jeszcze. Ale tak?
Artur: ja wiem, że wszystko zawaliłem, wiem, że pegaz, że wyspa. Ja wiem wszystko. Ale nigdy nie zgodze sie z twierdzeniem, że w TEGO TYPU grze gracze "przegrywający" nie powinnie wspólnie wypracowywać strategii obalenia tyrana!
Bartek, ależ można wchodzić w konszachty, czy nawet mariaże :), umówić się przeszkadzamy temu, lub temu pomagamy, ale nie możesz mówić innemu graczowi co konkretnie ma zrobić. :)
Spokojnie, za tydzień wygrasz Ty, później znowu ja itd. ;)
Bartek: Nie odpowiedziales na najwazniejsze pytanie odnosnie wczorajszego wieczoru. Kto naslal na nas te "malpe w czerw... znaczy sie fioletowo czarnym" z kamera?
"I kolejna nauka z tej gry: nigdy nie zostawiaj gołej wyspy jeśli ktoś może dostać pegaza."
Arturze, jakże życiowa ta rada...zmieniła moje życie xD.
Wczoraj grałem w Dungeon Lordsów przez co znowu cały wieczór gardło mi siadało :). Udało mi się ubić paladyna z drugoego roku (już drugi raz pod rząd...widać nie jest taki twardy na jakiego wygląda ;) ).
Później rozgrywka Small Worlda. Baaardzo wyrównana rozgrywka. Rozkład punktów na koniec 96/95/89/80/79. Ja oczywiście byłem w środku....gdyby te cholerne amazonki się na mnie nie uwzięły wygrałbym na bank...no ale taka gra :) .
Dziewczyna, która przyszła z panem kamerzystą ma na imię Milena i jest wilkiem w owczej skórze. Z wrodzonej grzeczności zaproponowałem jej niezobowiązująca partyjkę po nagraniu programu, a ta neofitka najpierw wygrała w Pentago (na szczęscie nie ze mną), potem pojechała trzy osoby w Uptown (na nieszczęście łącznie z niżej podpisanym)i jeszcze zdążyła nieźle sobie poradzić w Igloo Pop (nie zajmując wprawdzie pierwszego miejsca, ale i tak pogrążając mnie osobiście w smutku).
Milenę "nasłał" kolega Adam Z Bródką (który sam niedawno zasilił nasze szeregi), a program kręcony był dla telewizji ONTV, o której pierwszy raz w życiu miałem przyjemość usłyszeć. Nie zmienia to faktu, że koleżanka bardzo sympatyczna i pewnie jak kiedyś trafi do TVN-u, to załatwi nam osobny program tematyczny :-)
p.s.
Artur - nie zgadzam się z Tobą. Gdyby w Grze o Tron sojusze miały polegac wyłacznie na tym, że umawiamy się kogo prać bez wchodzenia w szczególy i dogadywania się co do KONKRETNYCH ruchów, to gra byłaby bez sensu. A akurat ten aspekt knucia Cyklady maja moim zdaniem wbudowny w mechanikę :-)
Panowie cykladowcy, po prostu przed następną grą ustalcie między sobą wszyscy, czy gracie bardziej, jak w Szogunie, czy bardziej, jak w Grze o Tron. Nie ma sensu się zastanawiać, czy gra sama w sobie jest bardziej kooperacyjna, czy bardziej solo - to "bardziej" regulujecie tylko między sobą.
Jeżeli będziecie chcieli gracza, który lubi zmawiać się przeciwko liderowi, to ja za tydzień powinienem być. ; ) (A co tam. Prawie zawsze jestem, od maja 2009 nie było mnie z 5, 6 razy, wliczając święta...).
Awek - pamiętaj, że to właśnie amazonki skończyły z 79 punktami. : P Sprawiedliwości stało się zadość - i zauważ, że z wyjątkiem liderki wszyscy uznali, że się na nich uwziąłem. ; )
Aureus: nie, nie, nie - za tydzień (zgodnie z umową, którą zawarłem z Arturem) wygrywam JA, więc akurat WYJĄTKOWO nie będę zainteresowany poszukiwaniem graczy lubiących zmawiać się przeciw liderowi...
rhcorvin - myślę, że najbardziej porobiłeś się sam :D
o porażkach nixnickiego nie będę wspominać ... i nie opiszę jego potu kapiącego z czoła... i jak przekupił los by wygrac wojnę widząc swe porażki w bitwach :P
Ej, a co macie przeciwko kamerom? Pamiętcie o celach statutowych? Propagowanie? Nagłaśnianie? Ekspansja? Planszówkowa pandemia zalewająca świat? MWAHAHAHAHAHA!
(Ekhm... może się trochę zagalopowałem...)
Chcecie to (prawie) wszystko zrobić zupełnie bez mediów?
od godziny 18 - 20 płakałem nad swoimi poczynaniami w Dungeon Lords - wynik oscylujący w granicach -15 mówi sam za siebie, potem Egizia - i też było warto przegrać :)
No dobra. Aby zachęcić innych do tej gry, opowiem jak no miażdżąco wygrałem w Rise of Empire.
ERA antyczna.
Najwartościowszy człowiek to człowiek urodzony w nacji niebieskiej. Nacja ta kwitła pod stałą opieką Boga Sosny. Od początku preferowaliśmy leśne ostoje, przyjaźń z naturą, zbieractwo i miłość do bliźniego swego. Pokojowo głosiliśmy naszą słuszność na wszystkich dostępnych w antyku terytoriach morza śródziemnomorskiego. Wielką wzgardę budziło imperium białych. Zamiast spokojnie mieszkać w szałasie, albo w jaskini, Ci gardząc podstawowymi prawami natury zaczęli tworzyć samodzielnie jaskinie, zwane domami. Skupiska tych jaskiń zwali miastami. Następnie, często samobójczo dokonywali wypraw, paląc terytoria leśne, siejąc na nich dziwaczne rośliny. Imperium niebieskie, kochając pokój nic nie robiło sobie z tej jawnej drwiny z porządku wszechnatury. Jednak przyczynkiem do ostatecznego rozwiązania kwestii białasków była wielka budowla którą biali nazwali Koloseum. Nasi najlepsi szamani zdecydowali, że twór ten godzi bezpośrednio w potęgę Boga Sosny, uzbrojone w słuszne idee tłumy ruszyły w sposób pokojowy przekonać białych o ich nieszczęściu, złych duchach które opanowały ich biedne białe ciałka. Pielgrzymka składała się głównie z dzieci, kobiet, starców. Jednak oni zamiast przyjąć jedyną słuszną wiarę, rzucili się w szaleńczy mord niewinnych apostołów pokoju... Wiele to niebieskich dzieciątek, brzemiennych kobiet zginęło wówczas od niepohamowanej brutalności tumultu... Całe imperium niebieskie musiało dokonać niespotykanej do tej pory mobilizacji sił, by zniszczyć raz na zawsze zło wydobywające się z wielkiej budowli. Z uzbrojonymi mężczyznami biali wojownicy nie radzili już sobie tak dobrze jak z dziećmi i starcami, często oddając się bez walki w niewolę. Branie ich w niewolę było błędem, bo zło pozostawione w białych niewolnikach, dało ziarno przemian dokonanych w czasach następnych. Obok kwitły dość przyjazne imperium czerwonych (spokojnie pływali na morzach) oraz bardziej brutalne imperium żółte (górnicy). Imperium żółte często dokonywało wypadów na osłabione wojną kochające pokój imperium niebieskie. Utraciliśmy przede wszystkim prowincje wschodnie, bogate w skarby oraz zasoby. Nasi szamani, co potem potwierdzili szpiedzy odnaleźli przyczynę agresji żółtych. Oni też chcieli oszukać prawa natury budując kompleksy sztucznych jaskiń, nazywając je tak jak i biali – miastami.
ERA Średnia
Zasiana przez białych niewolników idea budowy sztucznych miast toczyły imperium niebieskie niczym rak. Bóg Sosna poszedł w zapomnienie, i sami osadnicy imperium niebieskiego zaczęli palić lasy w celu uzyskania pól uprawnych. Jednak duch pokoju pozostał nie naruszony. Nasi dzielni pionierzy pokojowo dokonywali osadnictwa na dużych połaciach terytorium Europy północnej, ciesząc się rozwojem rolnictwa, sztuki, filozofii. Tymczasem w skali zupełnie niewyobrażalnej, imperium czerwone oraz białe dokonywało masowych mordów na Indianach oraz Hindusach, wysyłając tam osadników. Imperium białe dalej budowało coraz to potężniejsze kompleksy miast, w których jedynym bogiem był pieniądz. Natomiast imperium czerwone swoimi mesjaszami wedle ich słusznej religii w Boga Mórz, próbowało opanować każdy zakątek cywilizowanego świata. Nie dziwne, że fanatyzm ten natrafiał na skrajny opór. Sławny historiodziej epoki Orangutan Klemens pisze w monstrualnym tomie „historyia zwycięstwa niebieszczyzny”, iż modne w ówczesnych czasach stało się hasło „zabij jednego czerwonego, dostaniesz też i drugiego” Jeżeli chodzi o imperium żółte, jego przedstawiciele polityczni nadali wysoki priorytet rozwojowi techniki wojskowej, co też uwidaczniało się w potężnych posiadłościach niemal w całej Europie.
ERA Ostatnia
Imperium niebieskie dalej pozostawało poza brutalnym kolonializmem oraz uciskaniem innych narodów. Co jakiś czas wysyłane były jedynie misje pokojowe, w celu złagodzenia skutków jakie wywoływała obecność militarna innych imperium osi zła. Imperium niebieskie kontynuowało główne założenia ich przodków i założycieli, koncentrując się na rozwoju życia społecznego, miast, kultury. Tu też kwitły główne prądy myślicielskie epoki. Tymczasem świat opanowało szaleństwo. Imperia białe, żółte oraz czerwone ścigało się wzajemnie w coraz to nowszych sztukach wojennych, a wojna panowała niemalże na każdym zakątku globu. Co prawda Imperium białe, dokonywało prób wytworzenia jakiejś kultury opartej na idei racjonalizmu oraz socjologii, jednak wysiłki te natrafiły na opór rosnącej kaście militarystów. Ostatecznie prądy myślowe zastąpiono wygodą ludzi, dokonując elektryfikacji miast. Imperium czerwone w dalszym ciągu stosowało natomiast indoktrynację religijną, która wypaczona doprowadziła do powstania komunizmu, którego założenie same przez się nalezy ocenić za chore. Twórcy czerwonych mieli w swoich chorych wizjach plan zajęcia całego świata !!! Plan ten, jak nalezało się spodziewac nie wyszedł. Rozpatrując przyczynę porażki Imperium żółtego, nalezy zauważyć, iż było ono pozbawione solidnych podstaw funkcjonowania społeczeństwa. Wysoce miltarny charakter doprowadził do rozwoju miast - baraków wojskowych, w których wtłaczano młodym chłopcom sztuczne pragnienia militarnej agresji. Głównym jej celem było zresztą imperium czerwone i walka z falą komunizmu, co doprowadziło do wyniszczających wojnach pomiędzy tymi imperiami.
Czy ktoś chce zagrać jeszcze w tę grę? A może uczestnicy rozgrywki stworzą jej własny opis? :P
Żart, żartem a jednak to ja się poczułam głupio i straciłam przyjemność z rozgrywki.
Nie wykonałam ruchu, który w całości zaplanował za mnie Bartek i zostałam za to zalana falą negatywnych uwag w czasie gry + opis na forum. Było to dla mnie upokarzające i zabrało radość z gry. Z tego, że siedzimy razem, gramy, gadamy, mało kiedy jest ważne kto wygra :/ Następnym razem Bartku po prostu ze mną nie graj i tyle.
Cyklad nie znałam, nie wiedziałam o co w nich chodzi a do rozgrywki popchnął mnie zwyczajny kult nowego i chęć zaliczenia kolejnego statsa na BGG (cóż, taka choroba). Wiadomo, że każdy ma inny styl grania, inne gry lubi, co innego jest dla niego w graniu ważne. To fajne, że wszyscy mając jedno hobby się różnimy. Ale wytykanie kogoś palcami za to, że zrobił coś co nam się nie podoba to "żartowanie" dość specyficzne. I powtarzane po raz kolejny, może kogoś urazić.
Orangutan - Ty to się dopiero w pracy nudzisz... ;P
Imperium niebieskie - imperium pokojowym?!? Heh, na tym przykładzie widać najlepiej, że to zwycięscy piszą historię, niezależnie od tego jaki w rzeczywistości był bieg wydarzeń...
O, widzę że Cyklady to pozycja akurat dla mnie :) Ze mną Arturze nie poszłoby za łatwo :P Swoją drogą pierwsze słyszę, że nie lubisz jak się współgraczom wskazuje jakieś rozwiązania. Mógłbym przysiąc, że przynajmniej parę razy ci się to zdarzyło.
Rise też chyba coś dla mnie, Dungeon Lords odrobinę mnie zawiodło, ale jak to się mówi, pierwsze koty za płoty.
@ Koralgol: Chciałabym zauważyć, że ja Ci nie miałam jak udostępnić wygranej. Pepe jedynie mógł Ci pomóc. :) Ja, jako biedna owieczka, która nie znalazła za dużo skarbów w labiryncie, przerwałam tylko tę SPIRALĘ NIENAWIŚCI (którą ongiś nakręcałam, sa! sa!) [I tutaj właśnie należą się brawa]
@edrache: Wspominany tu już wcześniej kolega Adam, o kryptonimie Adam z Bródką (z tego co zauważyłam to kolega Dawida, Twojego kolegi ;)) zaprosił na spotkanie swoją znajomą - Milenę... Milena jako pracownica poznańskiej ONTV (http://www.ontv.pl/) postanowiła nakręcić o nas krótki materiał do magazynu kulturalnego emitowanego w czwartki (http://www.ontv.pl/programy.php?subsite=112). Przyszli nagrali trochę rzeczy, co z tego wyjdzie zobaczymy w czwartek. I tyle. Koniec historii.
A nie - szef Alibi zacierał rączki na widok reklamy w tv - może nas w końcu polubią? ;)
@Zo - nie ma co się tłumaczyć... Po prostu Koralgolowi nie poszło, a teraz szuka winnych i węszy spiski ;) A może po prostu gra była dla niego zbyt dynamiczna - w końcu poruszanie się o więcej niż jeden krok na turę mógł się okazać zbyt dużym szokiem :D
Tak czy siak, cieszę się, że górę wzięły pozytywne emocji i wygrał po prostu lepszy ;)
@ Pepe (vel. as przedszkola): (Nie słysze braw.. )Faktycznie dynamika mogła być paraliżująca, tak samo jak dla 4. gracza Lynxa- on też dopiero co poznał tę zasadę. No i wychodzi, że mnie nic nie usprawiedliwia:(.. ok, wygrał lepszy... Chylę czoła! Naprawdę zaszczytne miejsce!!
Zarejestruj się aby stworzyć swój profil, otrzymywać powiadomienia o planowanych spotkaniach i móc dodawać własne.
Nie pamiętasz hasła? Prześlij je ponownie
Komentarze
Będę! Komuś trzeba utrzeć nosa :P
Z chęcią zagrałbym w jakąś grę z projektu Gipf (pomijając Yinsh, bo tą grę posiadam). Yinsh polecam miłośnikom grzania mózgu. Niestety wszystkie te gry wyłącznie dla 2 graczy.
Poza tym fajnie, jakby ktoś przyniósł Pandemic.
Chętnie zagram równorzędną partię z Nikodemem - ale musi się trochę podłożyć, żebym miał szansę wygrać :)
Może ktoś przyniesie Filary Ziemi ? No i Wysokie napięcie za mną chodzi ... ostatnio niestety przegapiłem rozgrywkę.
Nie ma chetnych na Rise of empire albo attack z dodatkiem? :P
Na miejscu sie znajda.
Harkonnen załatwisz może na poniedziałek samuraja bo ostatnio śię nie udało w to zagrać?
Czy ktoś miałby ochotę przynieść, wytłumaczyć i zagrać z nami w Pandemic?:) Sporo życzeń jak na jedno pytanie, ale może ktoś się zlituje ;)
Aha no i byłoby jeszcze wspaniale gdyby ktoś chciał potłumaczyć w j.angielskim... Do zobaczenia!
Bartek załatwisz Samuraja :)?
W odpowiedzi na "zapotrzebowanie społeczne" ;) przyniosę Pandemika ze sobą - jeśli oczywiście przyjdę (na 90%).
Co do tłumaczenia po angielsku - zobaczymy, ale pewnie jakoś damy radę ;)
Ha! Super :) Wczytamy się w reguły przed spotkaniem, więc powinno być łatwiej z nieszczęsnym tłumaczeniem zasad! :) Pozdr!
Jedna chętna na rise of empire już się znalazła. Tylko 1) nie wie, czy jutro dojedzie, 2) nie wie o której dojedzie, 3) nie wie, ile wytrzyma, 4) nie wie, czy ktoś nie będzie chciał się uczyć Dominiona :D (choć na to nie liczy...), 5) nigdy nie grała i nie zna instrukcji. Ogólnie mówiąc - jeśli nie pojawię się do 18.30, możecie śmiało zaczynać beze mnie, ale przed 18.30 byłoby mi miło, gdybyście zaczekali...
Ok Idha zaczekamy do 18:30 :P
Zanim Bartek napisze jaka jestem zła i niedobra i mnie zlinczujecie - program o nas będzie prawdopodobnie w czwartek o 18.15 -> http://www.ontv.pl/programy.php?subsite=112
Można sobie to obejrzeć w internecie :]
Dzisiaj mało chwalebny dzień dla planszówek.
Zagrałam 5 razy w Mafię. (Raz z Piotrem, jako mafia, rozwaliliśmy całe rzesze policji, załatwiając po drodze swojego kolegę po fachu, se se se[Witka oczywiście]).
Potem oczywiście lajtowo- Ville Pallatti (tak to się pisze?), Dixita, i hit z przeszłości- SUPER LABIRYNT (w którym pozwoliłam by Wygrał Przemek (Pepe):P)
No widzisz Zo jakbyś mi pozwoliła wygrać to Pepe nie byłby znowu asem przedszkola :D
Dzisiaj poznałem znowu dwie gierki mafię grałem 4 razy czyli bardzo rozrywkowo. Ja to ten co krzyczał ciągle że jest policjantem i tak oczywiście było:). Zgłaszam postulat aby przy następnych grze Witek dostawał żeton policjanta, no tak dla odmiany był co prawda na końcu agentem ale jednak nie policjantem. A tak wogóle to Monika albo jesteś świetną pokerzystką albo napój Bogów dopomógł, w każdym razie zostałem porobiony:). No i na końcu Marzena nieźle namieszałaś.
Generalnie gra jest jak dla mnie super :).
No a na koniec wieczoru SmallWorld rewelacja. Sporo ta gierka ma kombinowania i chciałbym jeszcze w nią kiedyś zagrać. Graliśmy w czterech i Bardzo dziękuję prowadzącemu za wytłumaczenie i pokazanie gry sorry że nie pamiętam imienia się poprawię :).
To tyle za tydzień oczywiście mam zamiar być ponownie :) coś mi się zdaje że tak mi już zostanie :)
Pokonałem Prezesa, pokonałem Prezesa...
Kasia? A ktoś Was nagrywał? O co chodzi? Napisz, proszę :)
Marek, z National Geographic i z Discovery byli. Coś mówili, że kręcą materiał o różnych zboczeniach ;)
Uwaga ważny komunikat !!!
Składam oficjalny protest przeciwko przeinaczaniu języka francuskiego !!! Zarówno Harkonnen, jak i Idha jak i później Wiewiórka nazwały mnie Orangutanem !!!! Że niby małpą jestem? Hę? :P No może i pewne cechy szympansa mam, ale Ouragan to po francusku Huragan :P Nie żaden orangutan :P Wymawia się to mniej więcej – uragą :P Jeżeli to sprawiłoby trudności to jestem po prostu Konradem :P
Po komunikacie...
Żarty na bok. Wczorajsze spotkanie było wyśmienite. Na początku Rise of Empire z umówionymi ludźmi, którzy okazali się bardzo doświadczonymi graczami i pojęli tę dość skomplikowaną grę w trymiga. Chylę czoło, bo miałem pewne wątpliwości co do Ciebie Idha z uwagi na tego pluszaka na zdjęciu nickowym. Okazuje się, że dziewczyny które kochają pluszaki mogą podbijać świat... Masakra :P Następnie dokonałem kilku pojedynków w Labirynth duel !!! Oj oj, zgodnie z moją teorią gry zręcznościowo-stresowe, wygrywa po prostu młodszy gracz (trzeba jakoś wytłumaczyć swoje porażki, nie?). Ale aby dostać takie baty od Wiewiórki... straszne. Ogólnie bardzo udany wieczór.
Jako, że każdy huragan dostaje imię najbardziej niszczycielskiej istoty na świecie, czyli kobiety, może Tobie również nadamy takie imię? Będzie łatwo zapamiętać, bo ja to po francusku nawet lubię, ale z rozmową to gorzej.
To co, Dorotka może być? :)
Przegrałem we wszystko czego się tknąłem.
Ale to nie ważne.
Ważne, co zrobiła Kasia. A właściwie czego nie zrobiła, a co wywołało burzliwą dyskusję i ostatecznie moje skrajne załamanie nerwowe. Ale od początku…
Gramy sobie w Cyklady. W cztery osoby. Wiecie – Cyklady: podboje, ekspansja, bitwy i takie tam.
Artur robi pozostałą trójkę jak chce, więc przebąkuję coś nieśmiało, że może byśmy ten tego, panie dzieju, nawiązali malutki, chwilowiutki sojuszyk i całą naszą nękaną trójką nakopali troszeczkę liderowi.
Pierwsza prośba spotkała się ze zwyczajową odmową. Nic to. Przyzwyczajony jestem. Wiadomo – jak namawia do czegoś prezes, trzeba robić coś zupełnie przeciwnego, bo na pewno, coś skurczybyk knuje.
Ale gramy dalej. I przewaga Artura rośnie w tempie geometrycznym.
No to ja już wyraźniej postuluję, żeby gościa pojechać, bo jak się nie sprzymierzymy to za chwilę w ogóle nie będzie sensu grać, tylko łuk triumfalny Miłościwie Nam Panującemu Arturowi stawiać. Kolegę udało mi się przekonać. Koleżanki Squirrel – bynajmniej. Dlaczego?
„Bo ja nie lubię gier, w których bije się lidera, OK?”
OK.
OK.
OK, kurde bele!!! - powtarzam sobie i przez kilkanaście następnych, nieskończenie długich minut szukam resztek przyjemności w oglądaniu gry tak jednostronnej, że aż boli, bo potęga Artura urosła tak niepomiernie, że już tylko pokłony bić i wkupywać się w łaski tyrana, coby drugiego miejsca łaskawie użyczył, a nie zajmował całego podium cielskiem swem rozpasanym, ogromnym…
Wydawało się, że wszystko przepadło.
Aż tu nagle – nadzieja! Promyczek maluteńki. Los się do naszej trójki uśmiecha, bo oto z konstelacji kart i układu sił na planszy wynika, że jest szansa, jest malutka szansiuśka, już nie na to może, żeby Arturowi zwycięstwo odebrać, ale żeby odrobinę za skórę mu zaleźć i nadać grze troszkę mniej jednostronny charakter.
Wystarczy zrobić to i to, wystarczy, że Kasia przesunie się tu a tu, a pozostała dwójka będzie jej plecy osłaniać.
Kasia mówi NIE.
„Bo ja tego nie wymyśliłam.” „Bo to nie fair.” „Bo ty grasz za mnie.” I na nic zdały się tłumaczenia, że to polityka, że to jak w życiu – jak kraj nęka tyrania, to nie działa każdy na własną rękę w domowym zaciszu swojego mózgowia, tylko wspólnie najlepsze rozwiązanie i sposób stawienia oporu się wypracowuje. Na nic to wszystko.
Artur nas zmasakrował. Rozniósł. Rozgromił jak polskich piłkarzy. A Kasia w czasie tej masakry, kiedy potęga arturowa miażdżyła wszystko na swojej drodze, Kasia w takich okolicznościach przyrody, zajmując z konieczności pojedyncze pole strzeżone przez Arturowi stateczek nie omieszkała ze łzami w oczach go za to… przeprosić.
No to ja się pytam: po co Kasiowata Wiewiórka Squirrelowa w ogóle siada do takiej gry, gdzie krew i mord, gdzie podbój i sojusze, i polityka się dzieje, gdzie noże z pleców jak jeżowe kolce powinny się stroszyć, gdzie w ogóle nie ma miejsca na jakieś jękliwe „przepraszam”, nie ma miejsca na łzy, a lidera tłuc trzeba, bo w przeciwnym razie gra traci JAKIKOLWIEK sens!!!???
Ja tak się tylko uprzejmie zapytowuję.
P.S.
Oczywiście stanowiska Kasinego można bronić, oczywiście gratulacje Arturowi się należą że pojechał nas tak bezprzykładnie, oczywiście wszystko co napisałem powyżej jest żartem...
I tylko mój ból, tylko ból był prawdziwy.
:-)
Pokonałem Prezesa, pokonałem Prezesa...
Kasiu, pieniądze przeleję na konto, tak jak się umawialiśmy ;)
A tak na serio to dzięki Kasiu, że nie uległaś podszeptom ciemnej strony mocy (czytaj Prezesa) i nie popsułaś tych ostatnich kilku minut gry. Gdyby Kasia wpadła na to co ma zrobić sama, to nie ma problemu, mogła by nawet wygrać i nie było by problemu. Ale jeśli to trójka graczy ma dyskutować i obmyślać strategie na zasadzie: ty ruszysz tu, ja mu tu dokopie..., to co to ma być? To, że wygrałem nie było wynikiem tego, że 2 osoby mi pomagały i każdy z Was miał takie same szanse. A tak na dobrą sprawę, to wydaje mi się, że Prezes zawalił grę w pierwszym swoim ruchu, gdyby udało mu się już w pierwszym ruchu zająć wyspę, jak to planował, to podejrzewam, że gra wyglądała by całkiem inaczej. I kolejna nauka z tej gry: nigdy nie zostawiaj gołej wyspy jeśli ktoś może dostać pegaza. :) Tak Bartek, pomogłeś mi w tym zwycięstwie bardziej niż Kasia, za co dziękuję :) A wystarczył by jeden żołnierz, żeby skutecznie mnie zniechęcić do ataku. Rewanż?
Itsuma Oki... Może i być i Huragan Dorotka, lepsze to niż Orangutan Klemens :P
Rokter... Ja myślę, że wnioski twoje odnośnie opisanej gry opierają się na niedostatecznych informacjach. Analizując sam opis spotkania, trzeba koniecznie dojść do wniosku, że Wiewiórka miała tajny układ pozagrowy z Arturem. Wiadomo coś jej obiecał :P Kolację, pracę, kupno samochodu albo ma na nią haka... Czymś ją szantażuje !!! Ja ci mówię, ona wcale nie jest taka bogobojna, że ucieka w kącik i tylko oczkami patrzy tak z obawą, trząsąc się jak osika, mówiąc przepraszam. Wiesz ile w niej było agresji podczas Labirynth duel? :P Wiesz jak jej rączki szybciutko, w okrutny sposób błądziły po ... kafelkach labirytu... cyk, cyk, cyk... i triumfalny okrzyk... mam !!! Zero litości dla nooba. Brak dobrego wychowania w okazywaniu szacunku osobie starszej poniekąt, czyli mnie... I co Wiewiórko, nie wsyd ci, że bijesz starca? :P :P :P
Ale się tam nie bijecie przy graniu?
Zawsze stoi karetka w razie czego obok klubu.Poza tym Wiewiorka jest dość zaawansowana w rozumieniu budowy ludzikiego ciała, to jak by co to opatrzy i pomoże :P
Tak przynajmniej ludzie twierdzą.
Orangutanie, oj, Orangutanie... Nie wiem, co Ci odpowiedzieć... Że niby jak pluszak to już nie umie grać? A może powinnam jeszcze być garbata, nie mieć zębów i kuleć - wtedy, jak rozumiem, uznasz że może potrafię podjąć jakąś tam walkę? ;P Phi! I pomyśleć, że niedługo przyjdzie mi zasiąść z Tobą do gry kooperacyjnej, w której może jeszcze będę z Tobą w jednej drużynie... Oj, Małpko, Ty Małpko... ;)
Prezesie - to wszystko dlatego, że przestałeś grać w Wikingów jeden na jeden :P Może powinieneś wrócić do tej zapomnianej przez Ciebie gry...? :)
P.S. Czy ktoś wie, kto na nas nasłał tę cholerną kamerę?
To prawda, a właśnie ma zajęcia z ginekologii jak mówiła, więc jak by ktoś potrzebował :)
Jak mam się bić przy graniu, jak dziewczyna płacze? Aż taki zły nie jestem. Gdyby po ludzku przed lokal wyszła to może jeszcze. Ale tak?
Artur: ja wiem, że wszystko zawaliłem, wiem, że pegaz, że wyspa. Ja wiem wszystko. Ale nigdy nie zgodze sie z twierdzeniem, że w TEGO TYPU grze gracze "przegrywający" nie powinnie wspólnie wypracowywać strategii obalenia tyrana!
Religia mi zabrania.
Bartek, ależ można wchodzić w konszachty, czy nawet mariaże :), umówić się przeszkadzamy temu, lub temu pomagamy, ale nie możesz mówić innemu graczowi co konkretnie ma zrobić. :)
Spokojnie, za tydzień wygrasz Ty, później znowu ja itd. ;)
Bartek: Nie odpowiedziales na najwazniejsze pytanie odnosnie wczorajszego wieczoru. Kto naslal na nas te "malpe w czerw... znaczy sie fioletowo czarnym" z kamera?
Co Wy z tymi małpami? małpa w czerwonym, orangutan... Macie coś do szympansopodobnych? :P
Oj, przestańcie już, poważne sprawy a Wy sobie tu małpie figle uprawiacie! Proszę też nie małpować po politykach.
Małpy sa z Mafii. Odstrzelić go!
"I kolejna nauka z tej gry: nigdy nie zostawiaj gołej wyspy jeśli ktoś może dostać pegaza."
Arturze, jakże życiowa ta rada...zmieniła moje życie xD.
Wczoraj grałem w Dungeon Lordsów przez co znowu cały wieczór gardło mi siadało :). Udało mi się ubić paladyna z drugoego roku (już drugi raz pod rząd...widać nie jest taki twardy na jakiego wygląda ;) ).
Później rozgrywka Small Worlda. Baaardzo wyrównana rozgrywka. Rozkład punktów na koniec 96/95/89/80/79. Ja oczywiście byłem w środku....gdyby te cholerne amazonki się na mnie nie uwzięły wygrałbym na bank...no ale taka gra :) .
No oprócz wspomnianej Mafii miałem też okazję zagrać w SmallWorda tyle, że w 4 osoby i też gierka zrobiła na mnie nieziemskie wrażenie.
Dziewczyna, która przyszła z panem kamerzystą ma na imię Milena i jest wilkiem w owczej skórze. Z wrodzonej grzeczności zaproponowałem jej niezobowiązująca partyjkę po nagraniu programu, a ta neofitka najpierw wygrała w Pentago (na szczęscie nie ze mną), potem pojechała trzy osoby w Uptown (na nieszczęście łącznie z niżej podpisanym)i jeszcze zdążyła nieźle sobie poradzić w Igloo Pop (nie zajmując wprawdzie pierwszego miejsca, ale i tak pogrążając mnie osobiście w smutku).
Milenę "nasłał" kolega Adam Z Bródką (który sam niedawno zasilił nasze szeregi), a program kręcony był dla telewizji ONTV, o której pierwszy raz w życiu miałem przyjemość usłyszeć. Nie zmienia to faktu, że koleżanka bardzo sympatyczna i pewnie jak kiedyś trafi do TVN-u, to załatwi nam osobny program tematyczny :-)
p.s.
Artur - nie zgadzam się z Tobą. Gdyby w Grze o Tron sojusze miały polegac wyłacznie na tym, że umawiamy się kogo prać bez wchodzenia w szczególy i dogadywania się co do KONKRETNYCH ruchów, to gra byłaby bez sensu. A akurat ten aspekt knucia Cyklady maja moim zdaniem wbudowny w mechanikę :-)
Panowie cykladowcy, po prostu przed następną grą ustalcie między sobą wszyscy, czy gracie bardziej, jak w Szogunie, czy bardziej, jak w Grze o Tron. Nie ma sensu się zastanawiać, czy gra sama w sobie jest bardziej kooperacyjna, czy bardziej solo - to "bardziej" regulujecie tylko między sobą.
Jeżeli będziecie chcieli gracza, który lubi zmawiać się przeciwko liderowi, to ja za tydzień powinienem być. ; ) (A co tam. Prawie zawsze jestem, od maja 2009 nie było mnie z 5, 6 razy, wliczając święta...).
Awek - pamiętaj, że to właśnie amazonki skończyły z 79 punktami. : P Sprawiedliwości stało się zadość - i zauważ, że z wyjątkiem liderki wszyscy uznali, że się na nich uwziąłem. ; )
Aureus: nie, nie, nie - za tydzień (zgodnie z umową, którą zawarłem z Arturem) wygrywam JA, więc akurat WYJĄTKOWO nie będę zainteresowany poszukiwaniem graczy lubiących zmawiać się przeciw liderowi...
Ale ze dwa tygodnie - zapraszam serdecznie :-)
to ja nie chcę być liderem :( wolę być szarą eminencją :)
rhcorvin - myślę, że najbardziej porobiłeś się sam :D
o porażkach nixnickiego nie będę wspominać ... i nie opiszę jego potu kapiącego z czoła... i jak przekupił los by wygrac wojnę widząc swe porażki w bitwach :P
Skoro koleżanka Milena tak dobrze poradziła sobie w walce z Prezesem, miejmy nadzieję, że będzie u nas częstym gościem. Byle bez kamery :)
Ej, a co macie przeciwko kamerom? Pamiętcie o celach statutowych? Propagowanie? Nagłaśnianie? Ekspansja? Planszówkowa pandemia zalewająca świat? MWAHAHAHAHAHA!
(Ekhm... może się trochę zagalopowałem...)
Chcecie to (prawie) wszystko zrobić zupełnie bez mediów?
Oczywiście, że nie, ale niech media dadzą mi spokój podczas fazy podliczania punktów zwycięstwa w Rise of Empires :)
aaa... to przepraszam... zrugam ich osobiście :-)
Chciał bym zobaczyć jak Bartek ruga Milenę :) Bartek, przecież ona taka sympatyczna :)
śniło mi się dziś, że grałam w coś ambitnego xD
Ja tu z innej beczki. Czy ktoś zwrócił uwagę na tendencję rosnąca komentarzy po każdym spotkaniu? Czy to znaczy, że scena się rozrasta?
To znaczy, że na stronie jest zarejestrowanych coraz więcej spamerów :P
Ci spamerzy to straszna rzecz tak słyszałem. Źli ludzie.
+1
od godziny 18 - 20 płakałem nad swoimi poczynaniami w Dungeon Lords - wynik oscylujący w granicach -15 mówi sam za siebie, potem Egizia - i też było warto przegrać :)
i osób nudzących się w pracy :)
No dobra. Aby zachęcić innych do tej gry, opowiem jak no miażdżąco wygrałem w Rise of Empire.
ERA antyczna.
Najwartościowszy człowiek to człowiek urodzony w nacji niebieskiej. Nacja ta kwitła pod stałą opieką Boga Sosny. Od początku preferowaliśmy leśne ostoje, przyjaźń z naturą, zbieractwo i miłość do bliźniego swego. Pokojowo głosiliśmy naszą słuszność na wszystkich dostępnych w antyku terytoriach morza śródziemnomorskiego. Wielką wzgardę budziło imperium białych. Zamiast spokojnie mieszkać w szałasie, albo w jaskini, Ci gardząc podstawowymi prawami natury zaczęli tworzyć samodzielnie jaskinie, zwane domami. Skupiska tych jaskiń zwali miastami. Następnie, często samobójczo dokonywali wypraw, paląc terytoria leśne, siejąc na nich dziwaczne rośliny. Imperium niebieskie, kochając pokój nic nie robiło sobie z tej jawnej drwiny z porządku wszechnatury. Jednak przyczynkiem do ostatecznego rozwiązania kwestii białasków była wielka budowla którą biali nazwali Koloseum. Nasi najlepsi szamani zdecydowali, że twór ten godzi bezpośrednio w potęgę Boga Sosny, uzbrojone w słuszne idee tłumy ruszyły w sposób pokojowy przekonać białych o ich nieszczęściu, złych duchach które opanowały ich biedne białe ciałka. Pielgrzymka składała się głównie z dzieci, kobiet, starców. Jednak oni zamiast przyjąć jedyną słuszną wiarę, rzucili się w szaleńczy mord niewinnych apostołów pokoju... Wiele to niebieskich dzieciątek, brzemiennych kobiet zginęło wówczas od niepohamowanej brutalności tumultu... Całe imperium niebieskie musiało dokonać niespotykanej do tej pory mobilizacji sił, by zniszczyć raz na zawsze zło wydobywające się z wielkiej budowli. Z uzbrojonymi mężczyznami biali wojownicy nie radzili już sobie tak dobrze jak z dziećmi i starcami, często oddając się bez walki w niewolę. Branie ich w niewolę było błędem, bo zło pozostawione w białych niewolnikach, dało ziarno przemian dokonanych w czasach następnych. Obok kwitły dość przyjazne imperium czerwonych (spokojnie pływali na morzach) oraz bardziej brutalne imperium żółte (górnicy). Imperium żółte często dokonywało wypadów na osłabione wojną kochające pokój imperium niebieskie. Utraciliśmy przede wszystkim prowincje wschodnie, bogate w skarby oraz zasoby. Nasi szamani, co potem potwierdzili szpiedzy odnaleźli przyczynę agresji żółtych. Oni też chcieli oszukać prawa natury budując kompleksy sztucznych jaskiń, nazywając je tak jak i biali – miastami.
ERA Średnia
Zasiana przez białych niewolników idea budowy sztucznych miast toczyły imperium niebieskie niczym rak. Bóg Sosna poszedł w zapomnienie, i sami osadnicy imperium niebieskiego zaczęli palić lasy w celu uzyskania pól uprawnych. Jednak duch pokoju pozostał nie naruszony. Nasi dzielni pionierzy pokojowo dokonywali osadnictwa na dużych połaciach terytorium Europy północnej, ciesząc się rozwojem rolnictwa, sztuki, filozofii. Tymczasem w skali zupełnie niewyobrażalnej, imperium czerwone oraz białe dokonywało masowych mordów na Indianach oraz Hindusach, wysyłając tam osadników. Imperium białe dalej budowało coraz to potężniejsze kompleksy miast, w których jedynym bogiem był pieniądz. Natomiast imperium czerwone swoimi mesjaszami wedle ich słusznej religii w Boga Mórz, próbowało opanować każdy zakątek cywilizowanego świata. Nie dziwne, że fanatyzm ten natrafiał na skrajny opór. Sławny historiodziej epoki Orangutan Klemens pisze w monstrualnym tomie „historyia zwycięstwa niebieszczyzny”, iż modne w ówczesnych czasach stało się hasło „zabij jednego czerwonego, dostaniesz też i drugiego” Jeżeli chodzi o imperium żółte, jego przedstawiciele polityczni nadali wysoki priorytet rozwojowi techniki wojskowej, co też uwidaczniało się w potężnych posiadłościach niemal w całej Europie.
ERA Ostatnia
Imperium niebieskie dalej pozostawało poza brutalnym kolonializmem oraz uciskaniem innych narodów. Co jakiś czas wysyłane były jedynie misje pokojowe, w celu złagodzenia skutków jakie wywoływała obecność militarna innych imperium osi zła. Imperium niebieskie kontynuowało główne założenia ich przodków i założycieli, koncentrując się na rozwoju życia społecznego, miast, kultury. Tu też kwitły główne prądy myślicielskie epoki. Tymczasem świat opanowało szaleństwo. Imperia białe, żółte oraz czerwone ścigało się wzajemnie w coraz to nowszych sztukach wojennych, a wojna panowała niemalże na każdym zakątku globu. Co prawda Imperium białe, dokonywało prób wytworzenia jakiejś kultury opartej na idei racjonalizmu oraz socjologii, jednak wysiłki te natrafiły na opór rosnącej kaście militarystów. Ostatecznie prądy myślowe zastąpiono wygodą ludzi, dokonując elektryfikacji miast. Imperium czerwone w dalszym ciągu stosowało natomiast indoktrynację religijną, która wypaczona doprowadziła do powstania komunizmu, którego założenie same przez się nalezy ocenić za chore. Twórcy czerwonych mieli w swoich chorych wizjach plan zajęcia całego świata !!! Plan ten, jak nalezało się spodziewac nie wyszedł. Rozpatrując przyczynę porażki Imperium żółtego, nalezy zauważyć, iż było ono pozbawione solidnych podstaw funkcjonowania społeczeństwa. Wysoce miltarny charakter doprowadził do rozwoju miast - baraków wojskowych, w których wtłaczano młodym chłopcom sztuczne pragnienia militarnej agresji. Głównym jej celem było zresztą imperium czerwone i walka z falą komunizmu, co doprowadziło do wyniszczających wojnach pomiędzy tymi imperiami.
Czy ktoś chce zagrać jeszcze w tę grę? A może uczestnicy rozgrywki stworzą jej własny opis? :P
Żart, żartem a jednak to ja się poczułam głupio i straciłam przyjemność z rozgrywki.
Nie wykonałam ruchu, który w całości zaplanował za mnie Bartek i zostałam za to zalana falą negatywnych uwag w czasie gry + opis na forum. Było to dla mnie upokarzające i zabrało radość z gry. Z tego, że siedzimy razem, gramy, gadamy, mało kiedy jest ważne kto wygra :/ Następnym razem Bartku po prostu ze mną nie graj i tyle.
Cyklad nie znałam, nie wiedziałam o co w nich chodzi a do rozgrywki popchnął mnie zwyczajny kult nowego i chęć zaliczenia kolejnego statsa na BGG (cóż, taka choroba). Wiadomo, że każdy ma inny styl grania, inne gry lubi, co innego jest dla niego w graniu ważne. To fajne, że wszyscy mając jedno hobby się różnimy. Ale wytykanie kogoś palcami za to, że zrobił coś co nam się nie podoba to "żartowanie" dość specyficzne. I powtarzane po raz kolejny, może kogoś urazić.
Jednym (a właściwie dwoma) słowami: http://www.youtube.com/watch?v=n7zfnbdyAW8 :D
doczytałem do Era Antyczna. Później obudziłem się na podłodze. Ale konkurs na nudzenie się w robocie wygrałeś. :)
Orangutan - Ty to się dopiero w pracy nudzisz... ;P
Imperium niebieskie - imperium pokojowym?!? Heh, na tym przykładzie widać najlepiej, że to zwycięscy piszą historię, niezależnie od tego jaki w rzeczywistości był bieg wydarzeń...
O cholera, Kasia, nie sądziłem, że weźmiesz to wszystko aż tak serio.
W takim razie przepraszam.
O, widzę że Cyklady to pozycja akurat dla mnie :) Ze mną Arturze nie poszłoby za łatwo :P Swoją drogą pierwsze słyszę, że nie lubisz jak się współgraczom wskazuje jakieś rozwiązania. Mógłbym przysiąc, że przynajmniej parę razy ci się to zdarzyło.
Rise też chyba coś dla mnie, Dungeon Lords odrobinę mnie zawiodło, ale jak to się mówi, pierwsze koty za płoty.
Spoko oko, pani z TV dzwoniła, że biorą mnie na własny tok szoł - też Cię obsmaruję publicznie i będziemy kwita :]
Kasia: oooo, a powiedz coś więcej :) jaka tv ONTV? tokszoł o planszówkach? :)
@ Koralgol: Chciałabym zauważyć, że ja Ci nie miałam jak udostępnić wygranej. Pepe jedynie mógł Ci pomóc. :) Ja, jako biedna owieczka, która nie znalazła za dużo skarbów w labiryncie, przerwałam tylko tę SPIRALĘ NIENAWIŚCI (którą ongiś nakręcałam, sa! sa!) [I tutaj właśnie należą się brawa]
@edrache: Wspominany tu już wcześniej kolega Adam, o kryptonimie Adam z Bródką (z tego co zauważyłam to kolega Dawida, Twojego kolegi ;)) zaprosił na spotkanie swoją znajomą - Milenę... Milena jako pracownica poznańskiej ONTV (http://www.ontv.pl/) postanowiła nakręcić o nas krótki materiał do magazynu kulturalnego emitowanego w czwartki (http://www.ontv.pl/programy.php?subsite=112). Przyszli nagrali trochę rzeczy, co z tego wyjdzie zobaczymy w czwartek. I tyle. Koniec historii.
A nie - szef Alibi zacierał rączki na widok reklamy w tv - może nas w końcu polubią? ;)
@Zo - nie ma co się tłumaczyć... Po prostu Koralgolowi nie poszło, a teraz szuka winnych i węszy spiski ;) A może po prostu gra była dla niego zbyt dynamiczna - w końcu poruszanie się o więcej niż jeden krok na turę mógł się okazać zbyt dużym szokiem :D
Tak czy siak, cieszę się, że górę wzięły pozytywne emocji i wygrał po prostu lepszy ;)
No fakt - te "nowe" zasady mnie rozproszyły ale wrażenia pozytywne i zasłużona wygrana Pepe :D
Ouragan: no prosze prosze ideologie dorobiles sobie swietna. Nastepna gra nie bedzie taka prosta
He he no ba... :P
Zbyszek, być może, ale pracuję nad sobą :)
@ Pepe (vel. as przedszkola): (Nie słysze braw.. )Faktycznie dynamika mogła być paraliżująca, tak samo jak dla 4. gracza Lynxa- on też dopiero co poznał tę zasadę. No i wychodzi, że mnie nic nie usprawiedliwia:(.. ok, wygrał lepszy... Chylę czoła! Naprawdę zaszczytne miejsce!!
brawa
Dodaj nowy komentarz